W NAJWIĘKSZEJ SAMOTNOŚCI...

Ileż utrudzenia – bieganiny, sprzątania, zakupów – ileż najróżniejszych przygotowań… A wszystko po to, by zdążyć na czas. Bo czas to niezwykły, wielki, podniosły – jedyny taki w ciągu roku. Kolejny raz w naszym życiu wspominamy to jedyne wydarzenie na przestrzeni dziejów – Narodzenie Boga jako Człowieka. Od Bożego Narodzenia wszystko się liczy, jako „stare i nowe”, co miało miejsce „wcześniej i później”, co było „przed i po”, co „jest i będzie”.

W tą cichą i świętą noc Bożego Narodzenia dokonuje się niezwykłe Misterium, które sprawia, że gasną pożogi, otwierają się oczy, topnieją lody, płyną łzy… Przebaczenie i radość, życzliwość i dobroć, uspokojenie, wyciszenie, ukojenie… mieszają się z odgłosem kolęd, zapachem choinki i całą niezwykłością tego wieczoru.

Dziś jeszcze każdy może zdążyć do Betlejem. Dziś jeszcze wszyscy mogą przyjąć i zobaczyć, jak dobry jest Pan, jak kochany jest każdy człowiek. „Tak bowiem Bóg ukochał świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Cóż to za radość dla tych, którzy w tym czasie przebywają w gronie rodziny, przyjaciół czy też dobrych znajomych. Jak bardzo powinno nam zależeć, by tego wesela nie zabrakło w sercach tych, którzy w Święta pozostają w domach sami, lub są chorzy, cierpiący…

Dziś jest CZAS, BY WSTAĆ i pójść tam, dokąd być może zarosła nam ścieżka. A jeżeli nie możemy iść, jeżeli już nie mamy z czym iść? Spójrzmy w głębię swej duszy, a na pewno dostrzeżemy w niej choćby najmniejszą szopę albo i najlichszą stajnię.

Cicha noc. Święta noc. Tajemna noc. Nie ma już samotności, opuszczenia, nieprzebaczenia. Nie ma zapomnienia. Bo nawet w największym osamotnieniu i opuszczeniu Bóg może zapytać: „A Betlejem?”

opr.
Jadwiga Kulik

do góry